Przez lata spotkałem wielu przedsiębiorców – tych, którzy rozwijali swoje firmy, wprowadzali innowacje i zmieniali reguły gry. Ale czasami spotykam kogoś, kto zmusza mnie do myślenia o czymś więcej niż tylko o biznesie. Tak właśnie było, gdy miałem okazję spędzić czas z Mattem Ebertem, założycielem i CEO Crash Champions.
Jeśli nie słyszeliście o Matcie, pozwólcie, że opowiem. W 2019 roku prowadził zaledwie sześć warsztatów samochodowych. Teraz ma ponad 650 placówek na terenie całego kraju. Jego firma jest warta miliard dolarów. Tak dynamiczny wzrost to rzadkość. A takie zaangażowanie? Jeszcze rzadsze.
Ale to nie sam biznes przyciągnął moją uwagę. To serce, które za nim stoi.
Crash Champions to nazwa jego firmy, ale Matt jest mistrzem w zmienianiu życia. Jak to rozumieć? Patrząc na to, jak zbudował firmę wartą miliardy dolarów, która obecnie zatrudnia blisko 11 000 osób. Ponad 9000 z nich, w tym Matt, nie ukończyło tradycyjnego uniwersytetu.
To wiele mówi o tym, jak postrzega on możliwości – i jak powinniśmy je postrzegać my, liderzy. Co oznacza „myśleć inaczej”? Dla Matta, to stworzenie firmy opartej na ludziach, którzy zbyt często są pomijani w dyskusji o sukcesie. To ludzie, którzy wybrali szkołę zawodową zamiast uniwersytetu.
Studia wyższe zawsze będą jednym z kierunków rozwoju, ale nie jedynym. Spójrzcie na Matta. Spójrzcie na mnie.
Jako liderzy biznesu musimy myśleć o dziedzictwie, które sami tworzymy. „Myśl inaczej” to piękne hasło, ale aby je zrealizować, potrzebna jest wizja i odwaga. Historia Matta skłania mnie do refleksji nad tym, gdzie mogłem pomylić cel, i powinna zainspirować także was.
Nie możemy pozwolić na to, aby cała grupa utalentowanych, pracowitych ludzi nie miała szansy na rozwijanie swojej kariery. Zasługują na szansę, aby stanąć na linii startu.
To właśnie jest dziedzictwo. To jest nasze wyzwanie jako liderów biznesu. Bo dziedzictwo to nie logo. To nie wycena. To nie nagłówek.
Dziedzictwo to wpływ.
Jako przedsiębiorcy, spędzamy mnóstwo czasu na dążeniu do wzrostu. Ale czego właściwie szukamy? Czy prawdziwym sukcesem nie jest zbudowanie czegoś, co przetrwa długo po nas i zostawi ślad daleko poza bilansem?
Myślę o swojej własnej drodze, od sprzedawania koszulek na rogu ulicy w Queens do siedzenia na krześle w Shark Tank. Nie przeszedłem tego sam. Miałem mentorów. Miałem szanse. I postawiłem sobie za cel przekazać to dalej.
Dla mnie dziedzictwo to nie bycie liderem biznesu, ale raczej wzorem. Mapą, kompasem, ścieżką, którą inni mogą podążać, aby stworzyć wymarzoną zmianę.
Niezależnie od tego, czy prowadzisz startup, czy rozwijasz imperium, mam dla ciebie jedno pytanie: Czy dążysz do sukcesu, czy budujesz dziedzictwo?
Bo to przetrwa ciebie. To jest to, co naprawdę się liczy.
Bądź realistą. Bądź hojny. I pamiętaj – każda wielka firma ma siłę, aby zbudować coś większego niż ona sama.
Współpraca z odpowiednią agencją kreatywną może pomóc w kształtowaniu Twojej wizji dziedzictwa. Takie agencje pomagają przedsiębiorcom w kreowaniu marki, która z czasem stanie się trwałym dziedzictwem, wpływającym na życie ludzi i łączącym jedną historię z kolejnymi pokoleniami.
Moim zdaniem, pomysł budowania dziedzictwa, a nie tylko sukcesu, jest niewątpliwie inspirujący. Jednak, z perspektywy menedżera, warto zauważyć, że nie każda firma ma możliwość skupienia się na tak długoterminowych celach. Wiele firm boryka się z codziennymi wyzwaniami, które wymagają natychmiastowego działania i rozwiązań. Nie oznacza to, że pomysł budowania dziedzictwa jest niewłaściwy, ale raczej, że jego realizacja może wymagać znacznej ilości zasobów, czasu i przede wszystkim, strategicznego podejścia.
Źródło: success.com